23. Czekaliśmy [II]

Czy wy to widzicie?
No ale czy wy to widzicie? Piękne. Mavis wymiata. Nie mogę się napaczyć na tenże nagłówek. Wena mnie dzięki niemu rozpiera. Uch! Btw rozdziały betuje Amaterasu *.* wszelkie uwagi do niej.
Akapity dorobię jak tylko wrócę do domu i literówek nie powinno być żadnych. 
Powinnam przepraszać, więc przepraszam, ale nie obiecuję, że tego nie powtórzę. Nie wiem, jak to się stało, miałam naprawdę parę ciężkich tygodni po których nadal się zbieram. Grunt, że HG znów ruszyło powolnym krokiem. Laxus mnie w końcu zabije.
Rozdział dedykowany Tris, za tego LaxLisa którego jeszcze nie ma, ale powinien być, bo jestem bardzo niesłowną ałtorką.





Fiore, Omnibus
22 marca 978 roku

Szanowny Panie Dreyar!

Mamy obowiązek zakomunikować Panu, iż w dniu 18 marca br. miasto portowe Hargeon  wystosowało ogłoszenie do gildii Fairy Tail, nad którą to sprawuje Pan pieczę. Burmistrz miasta prosił w tymże ogłoszeniu o wytypowanie osób wystarczająco kompetentnych, by z powodzeniem ukończyły misję, jaką była ochrona dobrze sytuowanych turystów zmierzających do Omnibusa. W odpowiedzi dnia 20 marca pojawiła się dwójka magów z Pańskiej gildii; Laxus Dreyar oraz Mistgun, z których ten pierwszy jest magiem klasy S.
W trakcie wykonywania zlecenia miał miejsce przykry incydent; miasto Omnibus zostało niemal doszczętnie zrujnowane w akcie „samoobrony” jak zeznali magowie. Podobno doszło do ataku jednej z pomniejszych mrocznych gildii o nazwie "Duch Ghula" i Pańscy podwładni czuli się w obowiązku chronić klientów w najprostszy z możliwych sposobów.
Pragniemy zaznaczyć, iż o podobnej mrocznej gildii nikt do tej pory nie słyszał, nigdy wcześniej nie zdarzyły się też ataki z ich strony.
Niniejszym informujemy Pana o obowiązku rozliczenia się z wszelakich zniszczeń które to są rezultatem działań Pańskich podwładnych. Poniżej zamieszczam kosztorys i wykaz mień publicznych oraz prywatnych, które doznały uszczerbku na przydatności tudzież formie.

Opera - 150 0000 kryształów
Szkoła podstawowa wraz ze wszystkimi pomocami dydaktycznymi - 134 0000 kryształów
Ratusz miasta - 120 0000 kryształów
Biblioteka miejska - 118 0000 kryształów
Mieszkania prywatne - 758 0000 kryształów
Sklepy - 523 0000 kryształów
32 latarnie uliczne - 14 720 kryształów
Fontanna rynkowa - 8 760 kryształów
3,5 km kwadratowego kostki brukowej śrutowej - 17 458 kryształów
2 pomniki z granitu - 15 447 kryształów

Rada Miasta Omnibus

14 czerwca 978 roku

Szanowny Panie Dreyar!

Z przykrością informujemy Pana, iż wnuk Pański, Laxus Dreyar, otrzymał zakaz przebywania w mieście Shirotsume z dniem 10 czerwca br.
Wyrok uprawomocnił szanowny Minister Bezpieczeństwa królestwa Fiore, którego decyzję niezwłocznie przesyłamy Panu w formie odpisu.
Decyzja poparta została niedawnym tragicznym wydarzeniem które miało miejsce z winy młodego maga gildii Fairy Tail, a który naraził wiele niewinnych istnień.

Rada Miasta Shirotsume

28 października 978 roku
Oshibana

Szacowny Święty Magu!

Mam smutny obowiązek poinformować Pana o sytuacji zaistniałej nie dalej jak trzy dni temu w mieście Oshibana, w którym przebywał Pański wnuk Laxus Dreyar.
Zgodnie z treścią ogłoszenia zamieszczonego przez Radę Miasta w Pańskiej szacownej gildii należało pozbyć się z miasta szeroko rozwiniętej działalności gangu złodziei, czego wytypowany do tego zadania nie uczynił. Co więcej, wracając po, kilku godzinach rekonesansu zażądał zapłaty i zniknął, nie wypełniając powierzonego mu zadania.
W związku z powyższymi faktami jestem zmuszony upraszać o oddanie zagarniętych kryształów (54 000) i wyjaśnienie nieoczywistej dla mnie, burmistrza, sytuacji. W przeciwnym razie będę zmuszony zerwać współpracę z gildią Fairy Tail, a na nią samą złożyć skargę u szacownej Rady Magicznej.

Burmistrz Otton Shinx

19 kwietnia 979 roku
Era

Szanowny, a mnie Wielce Drogi  Makarovie!

Do Rady docierają słuchy o wybrykach Twojego wnuka i w ich to sprawie piszę do Ciebie następujące słowa.
Wiele mniejszych miast domaga się zamknięcia swoich bram nie tylko dla młodego Laxusa, ale także dla całego Fairy Tail, co dla Ciebie byłoby oczywistą porażka i zmartwieniem. Wiem, jak kochasz tę gildię, lecz kolejne zniszczenia wywoływane przez Twego temperamentnego wnuka skutecznie burzą wszelkie starania jej budowania. Nalegam na Twoją interwencję.
Przebąkuje się tutaj o wezwaniu Cię do wyjaśnienia wszystkich jego wybryków, Rada nadal przymyka oko, jednak piętnastoletni Dreyar nie może być długo ignorowany i wszyscy doskonale o tym wiedzą. Pozwoliłem sobie śledzić jego wyskoki, nie tylko z obowiązku, ale przez zwykłą ciekawość i mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że jego czyny są zgoła niebezpieczne. Wierzę w Twój osąd, ufam bezgranicznie Twoim umiejętnościom i wiedzy, aczkolwiek pragnę wyrazić obawę, czy słusznym było przydzielenie mu rangi S w tak młodym, to jest trzynastu lat, wieku.
Oceniając ostatnie wydarzenia, jestem w stanie w pełni dostrzec jego siłę oraz, wybacz, że to podkreślam, niebezpieczeństwo. Nie śmiem wątpić w Twoje metody, lecz Laxus wydaje się być odrobinę poza kontrolą.
W przyszłości może być gorzej nad nim zapanować, szczególnie, że odziedziczył Twój charakter i siłę. Nalegam, byś powściągnął jego temperament i kolejne wybryki. Rada ma ograniczoną cierpliwość i nawet moje zabiegi nie przynoszą takich skutkówjak dotychczas.

Yajima

"Czarodziej"
wydanie z dnia 30 września 979 roku

Cisza przed burzą!

Piętnastoletni Laxus Dreyar, zwany w pewnych kręgach Gromowładnym, jest jednym z najbardziej interesujących magów gildii Fairy Tail obok Gildartsa i Tytana Makarova. Potomek sławnego rodu podobno odziedziczył potęgę w całym tego słowa znaczeniu. Czy jest jednak na tyle odpowiedzialny, by udźwignąć ten ciężar? 
Ostatnimi czasy nie daje znaku życia, jego wcześniejsze "wyczyny" są znane, jeśli nie w całym Fiore, to na pewno w pewnej jego części. A przecież ktoś taki jak Laxus nie może długo usiedzieć w ciszy. Skutki jego decyzji takich jak walka z rzekomą mroczną gildią odczuwają przede wszystkim miasta, w których mag się akurat znajduje, a których sytuacja finansowa za każdym razem się pogarsza. O ile młodego maga nie powinno się winić za nieprawidłowy osąd sytuacji, o tyle jego dziadek, Tytan Makarov, powinien zdawać sobie sprawę z siły wnuka i bardziej go kontrolować.
Przypomnijmy, że na przestrzeni ostatniego roku zrujnował następujące miasta:  Oshibana, Shirotsume, Omnibus, powodując, bagatela, milionowe straty, z którymi teraz gildia musi się uporać. Według dostępnych materiałów spłaciła większość długów młodego maga i, choć nikt nie zagląda w księgi rachunkowe gildii, niesamowitym wydaje się fakt, że wciąż rozwijające się Fairy Tail ma tak zasobną kiesę!
Rozpatrując plotki dotyczące Gromowładnego można dojść do wniosku, że już niedługo Rada Magiczna weźmie na poważnie jego wyskoki i wyciągnie odpowiednie konsekwencje. Należy tutaj dodać, że podobno młody Dreyar miał do czynienia z buntowniczkami ze Wschodu, co mogło być powodem oblężenia Magnolii sprzed dwóch lat. Przypomnijmy, że trzynastoletni wówczas Laxus stał się celem łowców głów, którzy tłumnie ściągnęli do Magnolii. Oczywiście, dzięki szybkiej interwencji armii  nikomu nic się nie stało, jednak strach pozostał.
Jak mieszkańcy zapatrują się na wyczyny Gromowładnego?
"To dobry chłopak, czasami bywa opryskliwy, ale pomocny, spokojny. No oczywiście, broi jak większość dzieci w jego wieku, to taki okres buntu, ale to na pewno przejdzie." mówi jedna z naszych korespondentek, której nazwiska nie możemy podać.
"Szczeniak niczego i nikogo nie szanuje, ot co! Zobaczycie, on jeszcze zniszczy Magnolię i taki będzie finał tej gromowładnej zabawy! A co do tych buntowniczek, jasne, widziałem tu jedną! Łaziła z pręgowanym kocurem, a Dreyar z nimi i wydawali się być w dobrej komitywie, ot co! Przyjdzie dzień, popamiętacie moje słowa, jak szczeniaki dorosną i wtedy dopiero się zacznie!" wypowiada niepochlebną opinię inny mieszkaniec, będący świadkiem strasznej nocy ataku łowców sprzed prawie dwudziestu czterech miesięcy.
Ciężko powiedzieć, kiedy ponownie usłyszymy o Laxusie, lecz pewne jest jedno; to jedynie cisza przed prawdziwą burzą z piorunami.


Gromowładny Bóg
Żywy lub martwy
780 000

- Słyszałaś? – Malika podeszła do młodszej siostry z listem gończym, i szerokim uśmiechem na twarzy, jak zwykle, gdy coś ją wybitnie rozbawiło, a co miało zirytować drugą. Naina popatrzyła na nią znad czytanej książki, obrzuciła papier niechętnym spojrzeniem i kiwnęła głową.
- Tak.
- Ściąga na ciebie podejrzenia. – Malika usiadła naprzeciwko i popatrzyła na list ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nieświadomie. Poza tym to moja wina, ja dałam się wplątać w to wszystko.
- I mimo tego nie zmienisz swojej decyzji? – List poszedł w zapomnienie, Smocza Zabójczyni przyglądała się siostrze spod przymrużonych powiek a słysząc odpowiedź, wciągnęła powietrze ze świstem.
- Nie potrzebujesz mnie, przynajmniej przez jakiś czas, a on musi mieć kogoś, kto mu pokaże co dalej.
- A podobno nie miałyśmy się rozdzielać – zakpiła, unosząc lewą brew.
- Wszyscy dorastamy, nie? – Naina wzruszyła ramionami i odłożyła książkę, patrząc gdzieś w dal. Na wydmie kawałek od nich, w promieniach zachodzącego słońca kilku mężczyzn rozkładało namioty, a młodsza Zabójczyni wodziła wzrokiem szczególnie za jednym z nich. Malika zaśmiała się krótko i klepnęła ją w plecy.
- Powiedziałam mu, że odchodzisz na jakiś czas. Ale lepiej, jak osobiście się pożegnasz. I nie zapomnij tu wrócić, jeśli nie ja, to on będzie na ciebie czekał.
Naina przygryzła dolną wargę w zamyśleniu i pokiwała głową, tarmosząc śpiącego Majnu za futerko. 
Najwyższy czas wrócić do Magnolii i utemperować Iskierkę.

Nabrałam dziwnego zwyczaju rozkładania kart co wieczór, by wiedzieć, czego ewentualnie spodziewać się następnego dnia. Robiłam to przede wszystkim z wygody, choć ludziom dookoła wpierałam, że przezorny ubezpieczony i niby tak bardzo zajmowało mnie bezpieczeństwo i inne pierdoły. W kartach zapisane były losy wszystkich znanych mi ludzi, a ja lubiłam je odczytywać i uprzedzać ich w odpowiednich momentach. Dawało mi to swego rodzaju władzę nad ludzkim losem. W końcu ode mnie zależało, czy Gray złamie nogę, wygłupiając się z Natsu, czy Mistrz nie stłucze ręki, schodząc ze schodów lub czy Laxus i Mistgun ukończą kolejną misję. Byłam cichym wsparciem, pracowałam w cieniu i pociągałam za kilka sznurków.
Pamiętnego wieczora, na tydzień przed Fantazją – świętem plonów w Magnolii – wiedziona niewytłumaczalnym przeczuciem, rozłożyłam karty dla Przybłędy i nim odsłoniłam pierwsza, zadrżała mi dłoń.
Poruszyłam się na krześle i przełknęłam ciężko, na dodatek coś ściskało mi żołądek, jakby strach, że robię coś zakazanego i prawie porzuciłam pomysł. Niestety, tarot ma  to do siebie, że nie pozwala się wycofać i skoro znalazłam odwagę, by zapytać o przyszłość, to musiałam mieć odwagę by poznać odpowiedz. 
Odwróciłam głowę i spojrzałam na tablicę korkową nad biurkiem, zasłoniętą niemal całkowicie papierami. Na jednej pinezce wisiała cienka zielona bransoletka połyskująca w świetle lakrymy, jakby ostrzegała mnie przed tym, co chciałam zrobić. A przecież chodziło tylko o postawienie tarota – o coś, co robiłam milion razy! Przybłęda mi ją dała, wtedy, trzy lata temu, nim odeszła z gildii bez słowa. Nie miałam jej tego za złe, choć powinna uprzedzić o takim zamiarze. Laxus miotał się przez kilka dni po Fairy Tail i warczał na każdego, łącznie z mistrzem, kto odważył się za głośno oddychać. Nie wspominając, że Gray, którego nie trawiłam, acz mu współczułam, siedział w kącie, nie mogąc opanować ukradkowych spojrzeń rzucanych na drzwi i wymalowanej w nich nadziei, że może jednak jego „siostra” się w nich pojawi. I nie pojawiła się przez długie trzy lata.
Byłam na nią zła za to, bo skoro przywiązała do siebie ludzi, a potem odeszła, nie podając powodu, to jaki miała cel? Po co w ogóle się tu zjawiła? W poszukiwaniu kogoś? Ciekawe tylko kogo!
Ze złością odsłoniłam pierwszą kartę. Na granatowym tle mieniła się brokatem złota gwiazda, w którą wpatrywałam się przez długą chwilę, nim ostatecznie cmoknęłam językiem o podniebienie i odwróciłam wzrok z cichym westchnieniem.
- Wracasz, Przybłędo.


Gray leżał w swoim pokoju, zmęczony całodniowym treningiem z Erzą i Natsu, z którym na koniec dnia dali sobie po twarzach i lodowy mag miał wielkiego sińca pod okiem. Natsu przybył do gildii niedługo po odejściu Nainy i był Ognistym Smoczym Zabójcą,  którego Laxus skomentował jako totalny niewypał. No ale Laxus był starszy i więcej wiedział, więc chyba miał rację, choć Gray uważał Natsu za godnego siebie przeciwnika i bardzo silnego maga.
Dziesięciolatek zrzucił z łóżka kołdrę i leżał na materacu, patrząc na tonący w mroku sufit. Po chwili odwrócił głowę i spojrzał na regał. Leżało tam w nieładzie parę książek, figurek, porozrzucane pieniądze i inne chłopięce bibeloty, wśród których na najwyższej półce, w przezroczystym pudełeczku leżała fioletowa bransoletka. Dobrze widoczna w świetle latarni ulicznej sprawiła, że chłopiec odwrócił się do niej całym ciałem i patrzył jak na coś cennego, choć po prawdzie była to najzwyklejsza srebrna ozdóbka z fioletowym obramowaniem.
W ciągu ostatnich trzech lat wiele się wydarzyło. Mag podniósł swoje umiejętności; potrafił zamrozić większą powierzchnię niż wcześniej, a jego lodowe twory były bogatsze w ważne szczegóły i miały wyważone proporcje, dzięki czemu młot nie upadał z hukiem z powodu ciężaru, gdy Gray kogoś atakował. No i był na kilku misjach ze starszymi magami, Macao, Wakabą i Maxem oraz ze starszą o cztery lata Erzą, która w tym roku zdała egzamin na maga klasy S. Gray wierzył, że ruda Erza, władająca magią podmiany, miała wszelkie predyspozycje do tego tytułu, ale nie mógł sobie wyobrazić, by mogła mierzyć się z Laxusem lub z jego siostrą, która tej rangi nie miała. Bo to już całkiem nie mieściło się w głowie dziesięciolatka – jeśli Naina była silniejsza, a przecież była, to dlaczego nie miała tej niesamowitej rangi, która dawała onieśmielające młodego maga przywileje? No, Laxus – to akurat logiczne, był najsilniejszy wśród młodszej generacji (tak mówił dziadek Makarov i Gray święcie w to wierzył), na dodatek był poszukiwany listem gończym i Gray raz widział, jak Dreyar kładzie czwórkę starszych magów z jakiejś gildii jednym uderzeniem! To dopiero było przedstawienie! Tamci nic nie mogli zrobić, nawet się nie zająknęli, gdy uderzyły w nich błyskawice, a po chwili leżeli wśród kurzu, na ulicy!
 Ale Naina by ci przyłożyła.
Pomyślał wtedy lodowy mag, lecz nie odważył się tego powiedzieć. Laxus nie znosił gadania o Nainie i kilka razy Gray ostro za to oberwał. Któregoś razu Natsu zapytał o tajemniczą Przybłędę i też  zarobił w łeb, czego Fullbuster nie zazdrościł, ale szczerze się z niego śmiał i po cichu wytłumaczył:
- To moja siostra, która niedługo tu wróci i wtedy Laxus dostanie, za to że nas bił.
Oczywiście, Dreyar i to usłyszał, więc pogonił dwóch dziesięciolatków wyposażonych w dwa wielkie guzy na głowach wokół gildii, „w ramach rozgrzewki”. Gray dobrze to sobie zapamiętał i czekał na odpowiedni moment, by Gromowładny mu za to zapłacił.
- Jak wrócisz, to opowiem ci o wszystkim, co się wydarzyło, od kiedy odeszłaś. O Natsu, Erzie, Red i Ever. O Bickslowie i Mistgunie, i Lisannie, i jeszcze o Mirze. No i o głupim Laxusie, który cały czas mnie bił!
Śniła mu się jego mistrzyni, Ur.

Naina poznała Ace’a w Podziemiach, podczas kopania tunelu pod Mahat-Dżahsz – nazwał ją szczurzą oszustką i zarobił za to w piegowatego policzka, bo dziewczynka potrafiła całkiem dobrze się bić i nie przepuszczała żadnej zniewagi. Oboje nieśli ciężkie wiadra z ziemią i mała próbowała przekonać starszego chłopaka, że za chwilę umrze z wyczerpania, więc mógłby wziąć jej blast. Od momentu uderzenia zawiązała się między nimi relacja, która charakteryzuje się płytką niechęcią przechodzącą w głębokie przywiązanie. Tak głębokie, że dziesięć lat później, stojąc na ogarniętej mrokiem pustyni, wydawali się porozumiewać bez słów.
Zabójczyni nerwowo skubała gruby warkocz i przygryzała wnętrze policzka, nie wiedząc jak zacząć rozmowę o czymś, o czym Ace był poinformowany przez Malikę. Wreszcie wzięła głęboki wdech i spojrzała na wyższego dziewiętnastolatka, któremu wieczorny wiatr targał czarne włosy. I choć rozciągał usta w prowokującym uśmiechu, jego ciemne, głębokie oczy nie miały w sobie niczego z codziennej wesołości zaprawionej dawką cynizmu. Ace się nie zgadzał z jej decyzją i zamierzał jasno dać to do zrozumienia.
- Malika powiedziała ci, że chcę wrócić do Magnolii – zaczęła powoli i przestąpiła z nogi na nogę. Ace kiwnął głową, czekając na dalsze słowa. – I tak się akurat składa, że wracam teraz. No nie dosłownie, oczywiście, bo jestem teraz tutaj, a-ale wkrótce… Jak karawana… Nie na zawsze…
 Już jakiś czas temu zauważyła, że występuje u niej podobna przypadłość na widok Ace’a, co u Red w obecności Laxusa. No może nie do końca, Naina potrafiła w miarę składnie się wyrażać i nie robiła maślanych oczu, choć szatyn onieśmielał ją samym spojrzeniem, co z premedytacją wykorzystywał.
- A jeśli ja nie popieram tego pomysłu i wolałbym, żebyś została tutaj?
- W Magnolii jest… Są ludzie, którzy mnie potrzebują.
Ace wciągnął powietrze głęboko do płuc, umięśniona klatka piersiowa okryta cienką kamizelką uniosła się i opadła powoli, podczas gdy czarodziejka zbierała najlogiczniejsze argumenty, które mogłyby go przekonać. Podświadomie jednak wiedziała, że nic, żaden powód, nie sprawiłby, ażeby Ace zgodził się na jej odejście.
- Tutaj też  znajdziesz sporo takich ludzi.
- Ace, nie utrudniaj. Wiesz, że muszę tam wrócić. Nie znalazłam ojca, a chcę go poznać i zapytać, gdzie wtedy był. – Jej spojrzenie stało się ponure, zabarwione goryczą i niezrozumiałym dla postronnego obserwatora żalem, lecz szatyn zdawał się pojmować, o czym mówiła Naina. Zacisnął gniewnie szczęki i odwrócił głowę, błądząc spojrzeniem po oblanych pomarańczowym światłem pochodni wydmach, na których porozkładane kolorowe namioty wypełniały się ludźmi.
- Ta, faktycznie to dobry powód – przyznał i zaśmiał się krótko, nerwowo, po czym znów spojrzał na Smoczą Zabójczynię i uśmiechnął się wesoło. – Kiedy chcesz iść? Odprowadzę cię do granicy, ktoś musi cię pilnować, bo wpadniesz w jakieś bagno…
- Dziękuję

Fantazja. No. Fajnie.
Jakieś tańce, cuda-wianki, wydurnianie się – niefajnie. Bardzo cholernie niefajnie  i nie miałem zamiaru brać udziału w tej głupocie. Miałem za to ambitny plan posiedzieć w pustej gildii, opić dziadygę z  jego ulubionego piwa i potem powłóczyć się poza miastem, ale wyszło jak zwykle.
Na początku spotkałem Red, mijaliśmy się na ulicy – ona szła do jakiejś pasmanterii, ja na wzgórze za gildią, i gdyby nie śmieszna lekcja dobrego wychowania, którą odebrałem dawno temu, pewnie minąłbym ją bez słowa. Brązowe oczy Red wgapiały się bezceremonialnie w moje, i nie mówię, że powinna mi się kłaniać czy coś, ale nigdy wcześniej nie patrzyła na mnie w taki sposób. Nawet nie mrugała.
- Nie będziesz na Fantazji. – Pewnie, nie pytała. Pewnie, wyczytała w kartach i teraz znała odpowiedz na każde pytanie, którego nie zadała. Zbierałem się do odpowiedzi, ale nastąpiła trochę dziwna rzecz – Red się odwróciła i poszła w swoją stronę, zupełnie ot tak! Popatrzyłem za nią zaskoczony, lecz gdy wmieszała się w kolorowy tłum podekscytowanych mieszkańców, zrobiłem to samo.
Było gorąco na tyle, by koszulka przykleiła mi się do pleców, gdy wszedłem wreszcie na wzgórze i usiadłem w cieniu drzew, patrząc na Magnolię spod przymrużonych powiek. Założyłem słuchawki  i na chwilę odpłynąłem przy dźwięki znanej na pamięć melodii, ale później moje myśli same zaczęły biec na dziwne tory. Zaczęło się od przypomnienia sobie wściekłej miny Graya i oburzonej Levy – ze złością warknęli coś o zapłacie i o ile szczeniak zarobił w łeb, to dziewczynki uderzyć nie wypadało, nawet na tak jawną groźbę.
Nie widzę niczego męskiego w uderzeniu kobiety. A już szczególnie jak jest to mała dziewczynka, która jedyne co może mi zrobić, to pufać  i tupać nogami, drąc się w niebogłosy, bym się zamknął. Poza tym Przybłęda kazała mi ich pilnować. Jakby coś im się stało, i to jeszcze mojego powodu, to łeb by mi urwała. Nieopłacalny biznes. I gdzie ta wariatka w ogóle się podziewa? Nie było o niej słychać ani słowa, żadnej większej kradzieży przez ostatnie trzy lata – nic. Wypadałoby dać znać, choćby przez wzgląd na bandę szczeniaków i Ever, którzy niecierpliwie na nią czekają. Zresztą kogo to obchodzi, lepiej, jak jej nie ma.
Długo spokoju nie miałem, bo z Fairy Tail wyleciał ten mały Smoczy Zabójca – Natsu - biegł na moje wzgórze, drąc się o Bóg wie czym, i nawet moje groźne spojrzenie nie osadziło go w miejscu.  Chyba miał wenę na zarobienie lania.
- Ej, Lax-xusss… - wydyszał, opierając dłonie na kolanach. Ignorowałem. – No, słuchasz mnie?! – Nadal ignorowałem. Nie odważył się podejść, ale z zamkniętymi oczami mogłem powiedzieć, że rozglądał się wokół, nie wiedząc co zrobić. Dziesięciolatek udający Smoczego Zabójcę. Ognia – żeby było bardziej zabawnie. Jeden z najbardziej niszczycielskich żywiołów. Świat ma poczucie humoru, nie?
- Coś idzie do Magnolii. – Zdecydowałem się otworzyć jedno oko i zdjąć jedną słuchawkę. Niech szczeniak nie myśli, że ma całą moją uwagę. – Nie czujesz tego? – Panika w cienkim głosie była niemal namacalna, zresztą Natsu cały się trząsł, co trochę mnie zaniepokoiło. Wciągnąłem głęboko powietrze i przez chwilę badałem wszelkie zapachy, z łatwością oddzielając woń żywicy od zacieru wódczanego z niedalekiej gorzelni, docierając do gorzkiego, nieprzyjemnego zapachu, porażającego zmysł węchu.
Otworzyłem szeroko oczy i usłyszałem, jak bicie mojego serca zagłusza muzykę. Wciągnąłem powietrze głęboko do płuc po raz drugi, lecz bałem się pewności, którą miałem po dokładnym zbadaniu zapachu. Znałem go, wiedziałem do kogo należał, a jednak nie wierzyłem, by był prawdziwy!
Podniosłem się powoli, nadal filtrując dobrze znaną mieszankę, i zdjąłem słuchawki, dopiero po kilku chwilach rejestrując, że moją twarz rozciąga uśmiech. Wpatrywałem się na północny kraniec miasta i czekałem, czując dziwną ekscytację, której nie potrafiłem sobie wytłumaczyć. To była Przybłęda, tylko jej magia mroziła atmosferę i przenikała strachem do szpiku.
- No. Idzie – zgodziłem się i stałem z zaciętym wyrazem twarzy, zaciągając się zapachem wśród ogarniającego mnie niedowierzania. – Wracaj do gildii i powiedz Grayowi, że jego siostra wraca.
- Nie, Laxus, ty nie wiesz. To smok! Wielki smok i ma złą magię. Zimną! Obrzydliwie smakuje! Ja… - Maluch zacisnął szczęki i pokręcił się w miejscu pod moim karcącym spojrzeniem.
- Boisz się – skomentowałem, a on zaprzeczył gwałtownie. – Nie ma czego. To jedna z twojego gatunku, Smoczy Zabójca, córka Lenory, uparta, złośliwa, arogancka baba która myśli, że wszystko jej wolno.
- Dziewczyny w ogóle takie są. Na przykład Erza. – Wzruszył ramionami, ale rozejrzał się znów w obawie, czy rudy mag podmiany nie stoi i nie podsłuchuje niedaleko nas. Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową, zgadzając się w stu procentach z uwagą dzieciaka.
- Ona jest gorsza o dziesięć razy.
- Gorsza?! – Natsu otworzył szeroko oczy i wyciągnął dłonie przed siebie, rozcapierzając palce. – Dziesięć?
- Przynajmniej umiesz do tylu liczyć – mruknąłem sucho i zdecydowałem wrócić do gildii, by zobaczyć się z dziadygą i powiedzieć mu o wielkim powrocie. Nie, żebym się szczególnie cieszył, ale czułem coś na kształt zniecierpliwienia podszytego niewielką dawką radości. Bardzo małą dawką radości, która rozciągnęła moje usta w złowieszczym uśmiechu. O, tak, czekałem na Przybłędę, czekałem, by odebrać należną zapłatę i dowiedzieć się o wszystkim, co przez ostatnie trzy lata obiło mi się o uszy.

Fantazja była wielką imprezą w Magnolii, hucznie obchodzoną przez wszystkich mieszkańców i wyczekiwaną przez niemal cały rok. Święto plonów przyciągało tez ludzi z pomniejszych miejscowości jak Omnibus czy Shirotsume, więc szerokie ulice były szczelnie zapełnione od południa do późna w nocy. Typowy festyn z kolorowymi lampionami, litrami alkoholu, tonami żarcia, którego zorganizowanie sporo kosztowało, ale dochody były kilka razy większe. Punktem kulminacyjnym była parada, ciągnąca się od gildii Fairy Tail aż do katedry Cardii, w której brała udział cała gildia. Popisy magów były widoczne najlepiej z dachów, ale rzadko ktoś wpadał na taki pomysł. Gawiedź wolała tłoczyć się na ulicach co zupełnie mnie zadowalało. Uzbrojony w dwie butelki piwa siedziałem na krużgankach jakiejś galerii i obserwowałem uważnie tłum, czy nie zobaczę brązowych włosów i rudego futra przy nich. Niestety a może stety, do jedenastej w nocy nie zobaczyłem i nie wyczułem nikogo, kto przypominałby Przybłędę. 
Siedziałem spokojnie, popijając wyrób magnoliowego browaru, i patrzyłem trochę z pogardą na dzieciaki trzymające za ręce rodziców i wrzeszczące z całych sił. Rozpoczęła się parada, na kolorowych makietach przedstawiających najróżniejsze twory stali magowie Fairy Tail. Wydurniali się ze śmiechem, pokazywali co potrafią a co mnie prowokowało do pustego śmiechu. Natsu i Gray próbowali pokazać walkę ognia z lodem, ale czułem, że musiało się to skończyć na solidnej bójce. Zresztą Mirajane i Erza nie dawały lepszego przykładu. Obie wystąpiły przed szereg w żeńskiej części gildii, przyznawałem, że coś tam potrafiły i podobało mi się, że ruda Erza codziennie ciężko trenowała, czasami do utraty tchu. Ale nadal były tylko dzieciakami, i śmieszna dla kogoś różnica dwóch lat dla mnie była przepaścią bez dna. Poza tym przy Red i jej umiejętnościach wyglądały jak szczeniaki bawiące się w magię, nie potrafiły dać jej rady i nikt w to nie wątpił.
Reszta magów wydawała mi się niewarta nawet wspomnienia, bo tacy Macao i Wakaba zupełnie się opuścili jako magowie i nie stanowili najmniejszego zagrożenia. Szczeniakami nie zawracałem sobie głowy i najogólniej rzecz biorąc nie widziałem dla siebie przeciwnika w całej gildii Wróżek. Zresztą nikt szczególnie się nie wychylał, tylko ten mały Natsu darł gębę co jakiś czas domagając się pojedynku. Kończyło się na utracie przytomności w trzeciej sekundzie walki a czasami, gdy miałem dobry dzień, rezygnowałem z magii i po prostu spuszczałem mu lanie. Wierzyłem, że solidne baty to dobra metoda wychowawcza. 
Im dłużej siedziałem tym bardziej rosło moje zniecierpliwienie. Wodziłem oczami po tłumie wiedząc, że wypatrzyłbym Przybłędę w ciągu kilku sekund od jej pojawienia się na ulicy, i choć zapach magii unosił się nad roześmianym tłumem, jej samej nie było. 
Denerwowałem się, bo może się pomyliłem i ona wcale nie pojawiła się w Magnolii? Ale wtedy robiłem wdech i uderzała mnie pewność, że musiała być w mieście. Jej zapachu nie sposób było pomylić z kimkolwiek innym, tylko co tak długo zabierało jej dotarcie do mnie? Bo logicznym było, że przyleci prosto do galerii, za mną, i się głupio zapyta "co ty znów wyczyniasz?". 
A ja ją zdzielę w łeb, choć to źle bić dziewczyny, i jej nawrzucam za wszystkie czasy, ona zacznie się tłumaczyć, a ja powiem, że nie chcę tego słuchać i się odwrócę, więc zacznie mnie przepraszać...
Plan miałem doskonały i opracowany w każdym calu, ułożyłem sobie krótką przemowę na tę okoliczność i musiałem tylko doczekać powrotu Przybłędy.
- Laxus! - Cienki, choć nie tak cienki jak zapamiętałem, głos rozległ się tuż nad moją głową i na barierkę obok sfrunął rudowłosy pręgowany kocur. Wielkie brązowe ślepia błyszczały czymś w rodzaju radości, ja sam też się trochę ucieszyłem widokiem sierściucha i rozejrzałem się szybko wokół, poszukując właścicielki. Serce zabiło mi szybciej, a gdy próbowałem wziąć głębszy oddech, coś ścisnęło mnie w płucach. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Wróciliście, co? - Wytargałem go za futro na głowie, na co on pozwolił bez prychnięcia, i poruszył wąskiami.
- Tak, tak! Tęskniłeś za nami? Sporo się o tobie słyszy na pustyni, Nainai obiecała ci lanie za wszystkie wyskoki, ale bardzo tęskniła! Nie mogła się doczekać aż wróci, chociaż Ace nie chciał jej puścić. Wolał, żeby została, tak, tak! - Nie dopuszczał mnie do głosu, trajkotał jak katarynka, a mnie z każdym słowem rzedła mina i nie poprawiło jej nawet "tęsknienie" Przybłędy. - Yh! Pijesz alkohol!
- Cisza, futrzaku. Gdzie ta twoja wschodnia Zabójczyni Smoków? - Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyny nie ma w pobliżu i nie spodobało mi się to. Tym bardziej, że skoro jej nie było, to nie mogłem zapytać o tego Ace'a, który rzekomo nie chciał jej puścić do Magnolii. 
Majnu zamrugał kilka razy i rozejrzał się, rejestrując nieobecność czarodziejki i prychnął, co imitowało śmiech, po czym przeciągnął się i spojrzał na ulicę władczym wzrokiem. Ano, nie wiele się zmieniło w jego postępowaniu.
- Zgubiłem ją - stwierdził nieszczególnie przejęty. Wzniosłem oczy do nieba i przez moment ubolewałem nad sławetną orientacją w terenie, aż Majnu ponownie się odezwał. - To znaczy zostawiłem, tak, tak. - Pokiwał łebkiem i podrapał się za uchem. - Nainai poszła do gildii żeby najpierw porozmawiać z Mistgunem.
Zagotowało się we mnie.

9 komentarzy:

  1. Normalnie prawie nie uwierzyłam w to, co widzę. LisLax będzie na dniach, wrzucę może w formie dziwnego gratisu na behind i podrzucę Ci link, bo nie wiem gdzie to indziej wstawić. Potrzebuję na dobrą sprawę 1 wieczór, parę odcinków FT i cos do pisania.
    Dziękuję za dedykację, jesteś kochana, ale nie zamydlisz mi oczu. Powinnaś dostać wciry, takie manto, żebyś przez rok albo i 4 nawet nie mogła na dupie leniwej siedzieć. Chociażte kilka ciężkich tygodni brzmi niepokojąco. Ale pewnie i tak nic nie powiesz. Także zostanę nie ugięta i oficjalnie masz szlaban na wszystko poza pisaniem swoich 2 blogów (chyba, że masz jeszcze jakieś o których istnieniu nie wiem). Kapisz? Bo dziewczę drogie przegięłaś. No normalnie przegięłaś tak dużym opóźnieniem. Fakt, że jest jedna osoba nie lepsza od Ciebie... chociaż nie. Właściwie przebiłaś już kuźwa wszystkie możliwe opóźnienia i obsuwy. Eh! Aż się zdenerwowałam. No ale dobrze. Jest rozdział. Zobaczymy co tam namodziłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łożeszboru, a co oni tam na wyprawiali, że jakieś listy przyszły. Ojeny ojeny!
    Jak na razie nieźle, czytam te listy z zapartym tchem i zachodzę w głowę, co ten Laxiu wyprawia. Jedyną uwagę mam tylko do listu od Yajimy, że taki nieco zbyt uległy się wydaje ton tej wiadomości, ale technicznie jest bardzo dobrze.
    Yeyeyeyeyeyeyey! Naina wraca doprowadzić Iskierkę do porządku. Yeyeyeyeyeyeyeyeyeyey!
    Ace? Jeszcze mi powiedz... Nie. Nie pytam. Ale fajnie opisane, fajnie. Naina się zakochała nie w Luxiu. Ace dostanie lanie od Luxia jak się kiedyś spotkają. Czuję to.
    Oh. Red się trochę jakoś tak... Zebrała w sobie. Może zacznę ją bardziej lubić?
    "Założyłem słuchawki i na chwilę odpłynąłem przy dźwięki znanej na pamięć melodii"
    Przy dźwiękach chyba miało być.
    Oh, Luxiu nabijający się z Natsu jest nawet uroczy >.< kyaa kyaa
    "Poza tym przy Red i jej umiejętnościach wyglądały jak szczeniaki bawiące się w magię, nie potrafiły dać jej rady i nikt w to nie wątpił."
    Ok, ok... Wait. What? Luxiu właśnie uznał, że Red jest silniejsza niż Erza i Mirajane, czy ja coś pomotałam O.o
    "A ja ją zdzielę w łeb, choć to źle bić dziewczyny, i jej nawrzucam za wszystkie czasy, ona zacznie się tłumaczyć, a ja powiem, że nie chcę tego słuchać i się odwrócę, więc zacznie mnie przepraszać..."
    Plan idealny! To nie może się nie udać. >.<
    "Nainai poszła do gildii żeby najpierw porozmawiać z Mistgunem.
    Zagotowało się we mnie."
    Zazdrość straszna rzecz. Jak nie Ace to Mistgun. Biedny Luxiu ma konkursencje.
    No nic. Reasumując. Rozdział dobry, bardzo dobry. Dawno mi się tak dobrze tutaj nie czytało, chociaż to dawno to może też dlatego, że ktoś BARDZO DAWNO nic nie publikował. No, ale... Naprawdę świetny rozdział. Wiesz, że już czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaraz poprawiam.
      Laxiu uznał, że Red silniejsza. Dla niego szczeniaki to nie magowie tylko zbiór właśnie szczeniaków i koniec. Kropka. Inaczej nie będzie.
      Nie mów głośno tego słowa na "z" bo to absolutnieultrahiperniemożliwe żeby jego majestat skalał się czymś takim jak zazdrość i to o dziewczynę.
      Niemniej ktoś dostanie wpierdol, dobrze przeczuwasz.
      Hmm... Co do tego tonu Yajimy... Staruszki darzą się wielkim szacunkiem etc etc etc. Chciałam to właśnie pokazać, bo Yaji, jako stary przyjaciel Makarova, jedynie dobrze doradza. Inna sprawa co z tych rad wyjdzie.
      Piszę. Naprawdę piszę, i nic więcej nie mówię.
      Co do miniatury, opublikuję ją tutaj, jeśli się zgodzisz z pogrubionym napisem "Ku pamięci dni oczekiwania na rozdział i aby Boleyn nigdy nie zapomniała z kim ma do czynienia. Strzeż się, ałtoreczko! - Tristitia Tenebris".
      Dziękuję za miłe słowa i słowo daję, nei zamierzałam mydlić oczu! :D

      Usuń
    2. Dobra, ja Cię trzymam za słowo, bo ja usiądę i ja to napiszę. Nie mogę jedynie obiecać, że będzie ambitne. Będzie tak oczywiście bolesny romans, że Ci będzie serce krwawić, a Luxiu gromami strzelał na prawo i lewo, bo Ci się należy.

      Usuń
  3. Boże, mam nadzieje, ze nie dojdzie do tego, ze Tris bedzie w ten sposob grozic mi, bo ja bym podobnego szota autentycznie nie przeżyła. Krew by mnie zalała i to dosłownie, oj jestem nieludzko(WILCZO) zazdrrrosna. Takze no. Ja piszę ten rozdział. naprawde. moge screena posłac :D tylko jakos sporo mnie to kosztuje, nie wiem sama czemu. Bo wgl Rhan! Przeczytalam WRESZCIE (wcielo mnie na wekend) komentarze i o matko bokso, czytam je juz chyba trzeci raz. Jak ja ci rozwalam mozg Droga to Ty mi sie naprawde odwdzieczasz komentarzami :D Przez Cb sama zaczynam widziec rozne dna i wgl kminic co zle co lepiej moglam co teraz o zrobie tak, bo Rhan ma racje, wiec grimmjow rusz dupe... i kuzwa mac moze sie zalozymy kto pierwszy wyladuje w psychaitryku???! :D

    nie masz pojecia jak dobrze Cie widziec. jestem bardzie ciekawa gdzie Cie wcielo o komu za to spuscic wpierdol.

    no i nie masz pojecia JAK CHOLERNIE ZAJEBISCIE WIDZIEC TU ROZDZIAL!!!!!!!!!!

    Boże Rhan jak ja teskniłam. Wisisz mi tego guinessa, nie.

    Natchnęłas mnie. Piszę. To jest najlepsze, co ludzi mogą dla mnie zrobic, ju noł? TEZ CIE KOCHAM. WSIAKNIJ GDZIES ZNOW TO... Zajmę się Ulguiorrą.

    ROZDZIAŁ! Chyba z wrazenia zjem laptopa wraz z nim.

    ide znowu przezcytac Twoje komenty, bo siedze ciagle z kiarim w szatni, musze to zamknac.

    I ROZDZIAL!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wróciłaś!!! Już zaczęłam się bać, że o Gromowładnym i Najnie więcej nie usłyszę :|
    Na szczęście takie coś się nie stało <3
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Musiałam wrócić do poprzedniego rozdziału, żeby moja skleroza obumarła i już wszytsko pamietam, juz wiem, juz odsiwezylam, ale dalej moge powiedziec zasadniczo nie wiecej niz: o kurwa. I to na zakonczenie obu rozdzialow. Tys to specjalnie zrobila, ta przerwe na blogu, zeby te 3 lata realnie wypadly, co? Przechero. Nieładnie. Niekurwaładnie. Byłam tak podekscytowana na tym rozdziale teraz, że zasugerowano mi tabletki na uspokojenie. Chciano mi rowniez zarekwirowac lapka, w obawie o jego bezpieczenstwo. A moj lapek jest dla mnie cenniejszy niz moja glowa. Nie daam sie, ale ciezko bylo udowonic ze jestem poczytalna i dam rade nadal sie nim opiekowac, nie uszkodzic w ułmnosci i niedomaganiu etc. etc...
    RHAN! NIE WAZ SIE NIGDY WIECEJ NIE WAZ SIE POWIADAM DOPROWADZAC MNIE DO TAKIEGO STANU. jak ja skoncze, jak mi kompa odniora, no jak?! zostane warzywem! z klami i pazurami, ale warzywem! moze papryczka chili ALE WARZYWEM! kurwa. martw sie o mnie! ok, dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. kuzwa, nie mialam okazji sie jeszcze dzisiaj przespac, wiec wybitnie wybacz literowki.

    no rozdpuczyly mnie te 3 lata! nie spodziewalam sie. tak jak sie nie spodziewalam ze wsiakniesz w obca czasoprzestrzen na pol roku? tak, bedziemy Ci to wypominac jeszcze dlugo.

    3 lata! Laxiu, alkohol, matko, TO JUZ NIE SA DZIECIAKI TERAZ SIE ZROBI OSTRO! :D 16? po 16 maja? omg jak on jako 13 latek byl... no coz, byl Laxusem, byl, że czlowiek sam mial ochote zadzonic na policje i podac sie o pedofilię, to teraz wybacz, już nie bede miec zadnych oporów w domaganiu sie hot scen z blondasem. tch. 3 lata. Jezusie.

    Artykuły, listy mnie poniszczyły. Chryste, zrobilas to tak, ze kazdy ma swoj styl. Abstarhujac ze sama forma, co list co artykul, to jeszcze mozna bardzo duzo wnioskow powyciagac z charakteru kazdego z nich osobna. Czcionki stanowia wizualne dopelnienie. wkurwia mnie ze blogger ma tych czcionek bolesnie malo, pl znaki takie rzadkie, ale slicznie to rozmiescilas, ulozylas, slicznie.

    Naprawde coraz bardziej mi się ten nasz Laxus widzi. Oj jak to on probuje zgrywac obojetnosc i jaki to ja jestem twardy i wgl, tak tak tak. Nie no i jego narracja, natsu darł gębę, NO JAK JA KURWA TESKNILAM.

    – Nie ma czego. To jedna z twojego gatunku, Smoczy Zabójca, córka Lenory, uparta, złośliwa, arogancka baba która myśli, że wszystko jej wolno.
    - Dziewczyny w ogóle takie są. Na przykład Erza. – Wzruszył ramionami, ale rozejrzał się znów w obawie, czy rudy mag podmiany nie stoi i nie podsłuchuje niedaleko nas. Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową, zgadzając się w stu procentach z uwagą dzieciaka.
    - Ona jest gorsza o dziesięć razy.
    - Gorsza?! – Natsu otworzył szeroko oczy i wyciągnął dłonie przed siebie, rozcapierzając palce. – Dziesięć?
    - Przynajmniej umiesz do tylu liczyć – mruknąłem sucho (..)
    <3 <3 <6 <4 <1

    znow moe podziwiac rozpis dialogow. sa doskonale, wypchaj sie, sa takie. moze tam czasami pauzy z polpauzami sie myla, ale olac ten szit, reszta w rozpisie w porzo i słowa zawsze w punkt, okreslenia bezbłędne, znajdujesz slowa, na ktore mam wrazenie sama nie wpadam, podba mi sie, cholernie.

    no i koncowka mnie zniszczyla, mowie, no o kurwa, no bo co, o kurwa! Tak, tez tak to widze. PIEKNIE. chce dalej. JUZ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Wilczy! Miałam Cię poinformować, że zaczęłam działalność. Jako, że nie mam do Ciebie żadnego kontaktu, podaję linka tutaj, mając nadzieję, że przeczytasz ten komentarz. U Rhan mam sporo nadrabiania, dlatego niech mnie nie ubije za to, że komentuje rozdział, którego nie przeczytałam. Zresztą, u mnie też jeszcze nie była :D. O, a oto link: http://fairytail-another-story.blogspot.com/.

      Pozdrawiam cieplutko,

      R :D.

      Usuń